Rekonesans w sieci #112 🎯️ Do czego ma służyć szkoła?
Czy AI zmienia szkołę w fabrykę produktywności? Czy praca to tylko miejsce uczenia modeli AI jak nas zastąpić?
Do czego służy szkoła? Smartfony, AI i wyniki PISA
Przy okazji badań umiejętności 15-latków (PISA 2022) zbadano związek pomiędzy korzystaniem z urządzeń cyfrowych uczniów a ich wynikami i poczuciem przynależności do społeczności szkoły. Gdyby potraktować wyniki, które otrzymano, z ogromnym uproszczeniem to: niekorzystanie wcale jest słabe, ale każde korzystanie za dużo (powyżej 1 godziny rekreacyjnie i 5 naukowo) dziennie jeszcze gorsze. Nic zaskakującego, prawda?
Średnio w krajach członkowskich OECD uczniowie, którzy spędzali od jednej do pięciu godzin dziennie na urządzeniach cyfrowych do nauki w szkole, mieli o 20 (wynik PISA) punktów wyższe wyniki w matematyce niż ci, którzy nie korzystali z urządzeń wcale. Jednak, o ile czas ze smartfonami poza edukacyjnie był dłuższy niż dwie godzinny dziennie, ich wyniki spadały i były gorsze od tych osób, które nie korzystały z technologii wcale. Uczniowie spędzający ponad godzinę na urządzeniach cyfrowych w celach rekreacyjnych w szkole również zgłaszali niższe poczucie przynależności do szkoły niż ci, którzy nie spędzali czasu wolnego na urządzeniach cyfrowych. Smartfony wykorzystywane w celach nie-edukacyjnych (np. do krótkiego grania) przydawały się jednak jako element relaksu i redukcji stresu.
Raport rekomenduje, aby do zmniejszenia rozproszenia uczniów i uczennic w szkole podchodzić wielowymiarowo, od wprowadzania rozwiązań na poziomie polityk szkolnych i państwowych po wsparcie rodziców. To jednak rola szkoły jest najważniejsza. Uczniowie o wyższej własne ocenie kompetencji w zakresie technologii informacyjno-komunikacyjnych rzadziej zgłaszają, że łatwo się rozpraszają, nawet po uwzględnieniu profilu społeczno-ekonomicznego uczniów i szkół. Korelacje pomiędzy krótszym czasem na urządzeniach cyfrowych a wynikach naukowych były również wyższe w dniach powszednich (szkolnych), a mniejsze w weekend.
Podczas gdy wiele państw, nie tylko ze względu na wyniki naukowe, zakazało lub rozważa zakaz używania smartfonów, w Estonii dzieje się odwrotnie. Uczniowie i uczennice zachęcane są nadal do korzystania w klasie ze swoich urządzeń. Niegdyś nazywało się to Bring Your Own Device, BYOD, i było popularnym „tanim” sposobem na cyfryzację szkoły, za pomocą przerzucania na uczniów częściowej odpowiedzialności i kosztów. W Estonii uczniowie niebawem dostaną konta popularnych narzędzi generatywnej sztucznej inteligencji (najprawdopodobniej Open AI ChatGPT i Anthropic Claude). Program AI Leap startuje we wrześniu i według twórców ma wyposażyć uczniów i nauczycieli w „narzędzia i umiejętności w zakresie sztucznej inteligencji światowej klasy”. Celem jest zapewnienie bezpłatnego dostępu najpierw dla 38 000 uczniów i 2000 nauczycieli (docelowo 58 000 uczniów i 5000 nauczycieli do 2027). Dostępu jako pierwsi otrzymają uczniowie i uczennice klas 10 i 11, czyli 16- i 17-latki. Zanim ktoś z polskiego rządu (ministerstwa cyfryzacji zapewne) dowie się o tym projekcie i pomyśli „ale super, jeszcze więcej do dania big techom” pomyślmy, kto więcej na tym ryzykuje i dostaje. Nawet w opisie tego projektu wybrzmiewa jego eksperymentalny charakter. W jego ramach firmy AI
Otrzymają bardzo cenne dane o tym, jak dzieci i młodzież korzysta z AI i jak doskonalić swoje usługi jako produkty edukacyjne.
Podobnie jak robią to firmy w rodzaju Microsoftu, zyskują wczesne wejście do życia przyszłych klientów, przyzwyczajając ich do swoich produktów.
Tymczasem nawet wstępne badania nad wykorzystaniem AI w pracy pokazują nie tylko wzrost produktywności, ale również spadek myślenia krytycznego podczas wykonywania zadań ze wsparciem AI. Nawet jeśli w niektórych sytuacjach i zawodach taka przemiana może się opłacać, to czy na pewno chcemy tego w edukacji szkolnej? Czy wobec niepewnej i zmiennej przyszłości to właśnie nauka wydajności i produktywności, a nie krytycznego i niestandardowego myślenia, to, na czym chcemy się skupić? Nawet CEO firm tworzących narzędzia AI nie mają tutaj wątpliwości.
Ich produkty będą coraz łatwiejsze w użytkowaniu: więc po co uczyć się ich wcześnie?
Narzędzia AI są coraz lepsze w wykonywaniu wielu zadań w pracy: więc dlaczego nie skupić się tym bardziej na nauce umiejętności niezależnych od technologii i pozwalających nam być „bardziej ludźmi” (empatii, relacji, kreatywności)?
AI uczy się wykonywać Twoją pracę
Amerykańska firma Revelio Labs przeanalizowało oferty pracy i odkryła 19% spadek ogłoszeń z zadaniami, które może wykonać Al, nie dlatego, że te zadania zniknęły, ale dlatego, że firmy ograniczają liczbę stanowisk, które je wykonują. Poza redukcją miejsc pracy coraz częściej podnoszony jest temat niedobrowolnego uczenia modeli AI, do tego by zastępowały nas w pracy. Podobnie jak twórcy i twórczynie nie miały możliwości zgłoszenia sprzeciwu wobec firm AI, które wykorzystały ich dzieła do trenowania modeli, tak pracownicy i pracowniczki intelektualne nie mają za wiele możliwości odmówienia trenowania modeli AI na ich pracy.
Widać to na przykładzie takich firm jak Duolingo. Popularna apka do nauki języków ogłosiła ograniczenia w zatrudnianiu pracowników (i zwolnienia), których prace może wykonywać AI. Wcześniej te same osoby, pisały teksty edukacyjne, oceniały i poprawiały treści generowane przez AI. Taka praca potrzebna jest tylko „do czasu”, czyli do momentu, kiedy firmy uznają, że narzędzie AI jest wystarczające, aby zrezygnować z ludzi. Ten balans będzie kluczowy dla dalszego rozwoju trendu zmian pracy pod wpływem AI. Czy usługi pogorszą się na tyle, że firmy będą (częściowo) zawracać (jak zrobiła to Klarna) czy spadek jakości będzie do przełknięcia, a zyski z redukcji pracowników wystarczająco atrakcyjne? Taki scenariusz rozwoju AI może oznaczać również rosnącą przepaść pomiędzy pracownikami o podstawowych kompetencjach a wysoko wykwalifikowanymi. Bez podstawowych prac coraz mniej osób będzie mogło dojść do tych wyższych kwalifikacji. Nawet jeśli sumarycznie ilość miejsc pracy nie będzie znacząco spadać, to jakiej jakości prace są dostępne ma również ogromne znaczenie ekonomiczno-społeczne.
Ekonomia pracy „non-stop”
Topowa firma inwestująca w startupy Sequoia Capital przewiduje, że jedną z poważniejszych konsekwencji rozwoju współpracy z AI w pracy będzie „zawsze włączona” (always on) ekonomia. Zadania dotąd ograniczone czasem pracy ludzi będą przynajmniej częściowo zlecane lub wspomagane przez agentów AI (a z czasem robotów), co sprawi, że będzie rosło oczekiwanie pracy niepodlegającej regulacji naturalnego trybu życia ludzi. Już w ubiegłym roku amerykańska giełda Wall Street rozważała porzucenie dnia pracy na rzecz handlu akcjami przez 24 godziny (w tym momencie różne giełdy na świecie otwierają i zamykają się o różnych porach, zależnie od w miarę standardowych godzin pracy w danym kraju). Amazon planuje zastępowanie kurierów robotami, które dostarczają paczki z samochodów pod drzwi.
Książki:
The Seven Moons of Maali Almeida, aut. Shehan Karunatilaka (wydana również po polsku pt. Siedem księżyców Maalego Almeidy) to mroczna, ale przepełniona miłością i humorem historia zmarłego lankańskiego fotografa wojennego, który próbuje z zaświatów ustalić, jak zmarł. Jeśli lubisz czytać z otwartą Wikipedią (w tym wypadku potrzebnej, by nadrabiać kontekst historyczny Sri Lanki), to polecam.
Zaniechanie, aut. Zofia Zaleska. W książkach o porzucaniu schematów działania, jakie narzuca świat rozpędzonych oczekiwań, konkurencji, konsumpcji i kapitalizmu szukam ostatnio jakiejś nadziei. Choć opisywane przez autorkę postacie to często artyści/stki, pisarze/ki, filozofowie/ki, to chciałbym wierzyć, że ich praktyki dostępne są dla wszystkich. Więcej tego wątku w książce mi zabrakło, ale nadal to świetna lektura uzupełniająca Hałas Małgorzaty Halber.
Gadżet:
Słuchawki, które nie są wkładane do kanału ani nie zasłaniają całych uszu 🤯️Sporadycznie mam bardzo długie spotkania online lub prowadzę warsztaty zdalne. Zarówno dokanałowe, jak i duże nauszne słuchawki zaczęły powodować irytację i zapalenie ucha. Przerzuciłem się ostatnio na słuchawki, które tylko przypinają się do zewnętrznej części ucha i problem zniknął. Przyzwyczajam się też z powrotem do tego, że nie mogę włączyć ANC (redukcji szumów) na cały świat.